Sylwestrowa noc...
Komentarze: 0
W sylwestra bawilismy sie razem wspaniale. To bylo pierwszy rak, kiedy sie wogole gdzies razem tak swietnie bawilismy... Przez dwa lata to albo siedzielismy, albo sie klocilism... Tym razem bylo inaczej. Tysiace przetanczonych wspolnie piosenek... I te slowa gdy plakalam...
"Bardzo mocno Cie kocham.... Nie wiesz co bylo by gdybys pierwsza sie nie odezwala, tylko ja to wiem... Teraz bedzie dobrze.."
Nie wiem dlaczego, ale nie wierze w te slowa... Kiedys juz je slyszalam i zawiodlam sie na nich.... Juz nigdy nie bedzie miedzy Nami tak jak bylo... Juz nigdy nie bedziemy szczesliwi... Bo ja mam ciagle zal w serduszku... Bo ja przestalam mu ufac a On mimo, ze wie o tym, nie robi nic by dowiesc, ze kocha mnie ciagle tak samo...
Z 31 grudnia 2006 roku na 1 stycznia 2007 bylo tak jak dawniej..."Jakby to co zle nigdy nie istnialo"...
30 grudnia pojechalismy wieczorem do Elblaga na zakupy... R. kupil mi taka sliczna foczke:)
Dodaj komentarz